Anioł Adaś gubi piórka.
Pewnego zimowego popołudnia mały chłopiec siedział na schodach. Zagniewany wzrok skierował w stronę wielkich, drewnianych drzwi. Mama nie pozwoliła mu wyjść na dwór, bo był za mały, żeby biegać sam po podwórku. Ale on przecież nie był mały! W porównaniu z Szymonem był całkiem duży. Zresztą niekiedy już sam nie wiedział, jaki właściwie jest: mały czy duży. Bo od Sylwany był rzeczywiście trochę mniejszy, ale tylko trochę.
– Kuba, nie siedź na schodach – krzyknęła mama.
Ale on nie miał zamiaru słuchać! Grzeczność wcale nie popłacała, bo wtedy nikt nie zwracał na niego uwagi. A jak dokazywał, to przynajmniej stawał się trochę ważniejszy od Ani i Szymona.
Smutne rozmyślania Jakuba przerwał głos taty. Kuba wiedział, że o ile z mamą dało się coś wskórać, to z tatą nie było tak łatwo. Wszedł do swojego pokoju, usiadł na łóżku i nagle, jego wzrok padł na ulubioną poduszkę Ani. Pomyślał, że schowa ją tak, że nigdy jej nie znajdzie.
– To za to, że nie chce się ze mną bawić – powiedział do siebie. – Jak przychodzi do niej Hania, to zawsze mnie od siebie odpycha.
Kolacja upłynęła wśród kłótni i krzyków. Ania i Kuba pokłócili się o to, kto dostał więcej płatków, potem Ania zabrała Kubie ulubiony kubek, za co on kopnął ja pod stołem. To spowodowało, że mama głośno krzyknęła.
– Jakub, masz karę! Nie będziesz jutro jadł żadnych słodyczy!
Kubuś poczuł się niesłusznie ukarany. Znowu cała wina jego. Kochał mamusię, ale w tym momencie czuł się bardzo nieszczęśliwy. Myślał, że mama bardziej lubi Anię i Szymona, co oczywiście było nieprawdą. Mama kochała Kubusia tak mocno, jak z ziemi do kosmosu, tylko czasami była bardzo zmęczona. Bo mamy też bywają zmęczone. Sprzątają, gotują obiady i cały czas myślą, co zrobić, żeby ich dzieci były szczęśliwe.
Wieczór zakończył się bardzo smutno, bo Ania mocno płakała, nie mogąc znaleźć swojej poduszki. Jakub czuł się trochę winny, ale bał się, ze znowu dostanie karę, więc się nie przyznał.